Rok 2023 ma się ku końcowi i za chwilę zaczną się jego podsumowania.
Bez wątpienia był to rok ważny. Ale umówmy się... Nie ma lat nieważnych. Mogą być tylko lata stracone.
Mnie ten rok 2023 przypomniał o tym, że nasza historia nie zaczyna się w 1989 roku ani w 1918. Jest kontynuacją całego tysiąca lat tradycji oraz doświadczeń wielu pokoleń ludzi utożsamiających się z Polską i polskością.
Tak jak za tej Pierwszej przy okazji elekcji ożywają spory.
Czy być konserwatystą? Czy szybciej przyswajać zachodnie wzorce?
Czy nasze stronnictwa polityczne aby nie reprezentują czasem interesów obcych mocarstw?
A jeden z "mocnych kandydatów" do roli przywódcy jest notorycznie posądzany o to, że stanowi opcję proniemiecką.
Ech... Lata mijają a niektórym nadal ciężko jest się pogodzić z tym, że Rzeczpospolita może być dla wszystkich a nie tylko dla wybranych.
Nadal niektórym się wydaje, że ich głos powinien być ważniejszy od głosu ludu.
Co gorsza nad dyskusją polityczną w naszym kraju nadal zalega cień targowickiej zdrady. Tylko Moskwę zastępuje w tym sporze dziś Bruksela lub Berlin.
Mamy rok 2023, a jak przed wiekami patrzymy z niepokojem w stronę Dzikich Pól.
Patrzymy z niepokojem, bo trwa tam wojna, która może zbliżyć się do granic Korony. Kozacy znów biją się z dzikimi hordami. Tylko hordy te wysyła Moskwa, a nie Turczyn.
Świat się zmienił, ale historia i tak potrafi zatoczyć koło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz