Północne obrzeża Paryża nie mają dobrej opinii. A do Saint-Denis przywarła wręcz łatka miejsca, od którego lepiej trzymać się z daleka. Miejsca, w którym stracić można nie tylko portfel.
Ale poza złą sławą "patologicznego przedmieścia" jest w Saint-Denis coś, co kusi turystę i wręcz zmusza do przełamania obaw.
Dla osobistego spotkania z pięknem i majestatem pierwszej w świecie gotyckiej bazyliki warto postąpić wbrew temu, co zalecają internetowe poradniki.
Bazylika w Saint-Denis |
Warto nawet jeśli wysiadając na stacji metra o nazwie Basilique de Saint-Denis nadal masz wrażenie, że pomyliłeś miejsce i trafiłeś w sam środek dystopicznej wersji jakiegoś świata równoległego.
Metro paryskie nie powala urodą i stacja Basilique de Saint-Denis nie jest jakoś szczególnie brzydka. Ale to, co zobaczymy po wyjściu na powierzchnię, sprawia, że zwątpimy w sens zapuszczania się w te rewiry. Nas wyprowadziło w sam środek wielkiego i koszmarnie brzydkiego centrum handlowego. Takiego połączenia arabskiego bazaru z betonowymi konstrukcjami rodem z sowieckiego poligonu czołgowego. Betonowy brutalizm i smród tak intensywny, że człowiek dziękuje za to, że trafił tu w lutym, a nie w środku lata.
Bazylika w Saint-Denis i fragment betonowej ściany centrum handlowego |
Co gorsza nie ma wyraźnie oznaczonego dojścia do bazyliki... Wygląda to tak, jakby ktoś chciał celowo ukryć tę perłę gotyku przed turystami lub poszukiwaczami dawnych dziejów Francji.
Ale jak już trafimy na plac przed bazyliką to z wrażenia nogi same uginają się aby uklęknąć.
Tylko ten płot pod pozostałością północnej wieży i metalowe przypory przypominają, że patrzymy na obiekt bardzo poraniony przez ludzi i historię.
Wieża północna jest ponoć odbudowywana, ale ja nie jestem w stanie tego potwierdzić. Widać tylko ogrodzenia i metalowe wsporniki.
Wieża została częściowo rozebrana w 1846 roku po tym jak została uszkodzona uderzeniem pioruna.
Ale to nie jedyna rana na tym symbolu dziejów Kościoła we Francji.
Bo trzeba wiedzieć, że Bazylika w Saint-Denis to nie tylko pierwszy w świecie przykład gotyku. Przede wszystkim to miejsce szczególne w historii Francji. To nekropolia królów. I pod tym względem my Polacy możemy ją porównywać tylko do Katedry na Wawelu.
I może dlatego jest nam trudno zrozumieć, jak to możliwe, że w pobliżu tej świątyni powstało tak koszmarnie brzydkie centrum handlowe.
Tak jak nie jestem w stanie pojąć tego, co kierowało motłochem oraz przywódcami francuskiej rewolucji, którzy w 1793 roku zdewastowali oraz sprofanowali to miejsce. Bo niszczenie piękna i profanacja sacrum nie mieści się w moim kanonie zachowań normalnych.
Ale jak widać Bazylika przetrwała celowe niszczenie, profanację królewskich grobów i grabież wszystkiego, z czego dało się pozyskać klejnoty i kruszce.
I miejmy nadzieję, że przetrwa także nasze czasy... Na chwałę Bogu oraz ludziom dla spotkania z tym co święte i piękne.
Ps
Jeżeli ktoś się wybiera do bazyliki w Saint-Denis na niedzielną mszę, to lepiej wcześniej sprawdzić, w jakich godzinach są msze. Bo z tego, co zapamiętałem, to w dzień świąteczny są tylko trzy. Dwie przed południem i jedna o około 18ej.
Mnie się udało ledwo zdążyć na mszę o 10:00.
I dla tej mszy też warto było się tu wybrać. Bazylika w Saint-Denis warta jest mszy może nawet bardziej niż Paryż. Nawet jeśli jesteś wśród zgromadzonych w kościele wiernych jedynym Polakiem, a twój kolor skóry wyróżnia cię bardziej niż język, którym szepczesz słowa modlitwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz