Wczoraj wybrałem się na krótką (jakieś 4 godz. spaceru) wycieczkę doliną Potoku Jaszcze na Pańską Przehybkę, a potem przez Magurki powrót do doliny Jaszcze.
Wycieczka raczej spacerowa po dobrze oznaczonych i wygodnych ścieżkach.
Jak widać z powyższego zdjęcia celem wycieczki było nie tylko podziwianie widoków oraz piękna gorczańskiej przyrody. Bo Gorce to także ludzie tam żyjący i ślady ich obecności. To także obszar silnie związany z historią naszego kraju.
Idę aby dotrzeć tam gdzie w grudniu 1944 rozbił się amerykański bombowiec B-24 Liberator "California Rocket".
Ale idąc szeroką drogą przez przysiółek Jaszcze (Ochotnica Górna) nie sposób nie zauważyć, że ta część Gorców jest zamieszkana przez ludzi, którzy są tu od wieków, a swoją działalnością wpłynęli też na wygląd tego pasma górskiego.
Zatem czy myśląc o ochronie środowiska nie popełniamy czasem błędu zapominając o tym, że człowiek i jego działalność (także gospodarcza) jest też częścią środowiska przyrodniczego naszej planety?
Bo Gorce bez ludzi tam żyjących wyglądały by zupełnie inaczej.
Nie byłoby krzyży przydrożnych oraz kapliczek.
A przecież ta warstwa kulturowa jest już trwałym elementem krajobrazu.
Może dyrekcja Gorczańskiego Parku Narodowego powinna zrezygnować z oznaczania szlaków i budowy miejsc odpoczynku dla turystów? Bo to też ingeruje w "naturalny" krajobraz.
Komu jest potrzebny tak dobrze utrzymany szlak? Naturze czy ludziom?
Głupie pytanie... Przecież napisałem już, że ludzie i natura są tu ze sobą związani. Tak od wieków.
I nawet te kawałki metalu w lesie są pomnikiem historii.
Świadectwem ścisłego związku człowieka z miejscem jego życia.
Tak jak ten leśny szałas...
... i jak te polany leśne.
Tak... Te polany i szałasy to pozostałości po gospodarce pasterskiej. To też są już zmienione przez człowieka elementy gorczańskiego krajobrazu. Ale imo równie cenne jak pozostałe elementy przyrodnicze tego regionu.
Tak więc myśląc o ochronie przyrody nie zapominajmy o tym, że człowiek jest jej częścią.
Że jako gatunek też powinien mieć swoje siedliska i prawo do ochrony.
Bo niestety jak czasem czytam teksty zagorzałych neofitów nowego ekowyznania to odnoszę wrażenie, że w tym szaleństwie nie ma już miejsca dla ludzi na tym świecie.