czwartek, 25 października 2018

Czego leming nie wie o zwykłej żarówce?

Tradycyjna żarówka e27, e14... Szklana bańka, metalowa oprawa z gwintem (standard) oraz wolframowy drucik - ta spiralka, która żarząc się dawała przyjemne, ciepłe światło.
Żarówka taka miała co prawda krótką żywotność ale kosztowała niewiele.
A jak się przepaliła lub rozbiła to... Nic się nie stało jak się jej resztki zwyczajnie wyrzuciło do ogólnych śmieci. W składzie takiej żarówki nie było jakiś specjalnie szkodliwych dodatków.

"Żarówka energooszczędna"... Może oszczędza i energię elektryczną ale nie oszczędza kieszeni użytkownika. Wielokrotnie droższa od tradycyjnej. Na opakowaniu opatrzona licznymi symbolami. Także takimi ostrzegającymi, że absolutnie nie wolno wyrzucać jej do śmieci. Że koniecznie należy oddać ją do specjalistycznego punktu utylizacji szkodliwych i niebezpiecznych odpadów... "Ekologia" pełną europejską gębą.

I co dla mnie najgorsze. Nie lubię tych LEDowych bo ich światło mnie męczy.

Zatem dziękuję Panu Prezydentowi, że na aż tak wysokim europejskim poziomie raczył wspomnieć o zwykłej żarówce.
Może było warto. Przekaz o zwykłej żarówce raczej nie trafi do eurokratów i krajowych biuralistów. Bo co o żarówkach może wiedzieć urzędnik ślepo wpatrzony w świetlaną przyszłość UE? Wszak liczy się tylko ta świetlana przyszłość a nie zwykły europejski użytkownik żarówek, zjadacz bananów i płatnik na rzecz euro-urzędniczych fanaberii.

Do przeczytania polecam też:
W. Sokołowska et al. - Diody LED - Odpady niebezpieczne dla środowiska

Notka dostępna jest też pod adresem:
https://www.salon24.pl/u/hephalump/905292,czego-leming-nie-wie-o-zarowkach